Oparcie plastikowego krzesła wbijało mi się w plecy, przez co czułam się jeszcze bardziej niekomfortowo. Przy stole od dłuższego czasu trwały rozmaite dyskusje, a ja nie miałam najzimniejszej ochoty aby w nich uczestniczyć. Jakby tego wszystkiego było mało, przez ostatnie dwie godziny cały czas czułam na sobie wzrok Harrego. Przez rozmowę, którą podsłuchałam, moje samopoczucie pogorszyło się jeszcze bardziej, a chłopak zdawał się to zauważyć. Zwłaszcza po tym jak mocno uderzyłam go w brzuch, kiedy próbował mnie objąć. Podejrzewam, że nawet gdybym nie wiedziała, że to wszystko jest kolejnym misternie ułożonym planem, to i tak nie pozwoliłabym mu się dotykać. Dopiero co mu wybaczyłam, a on już się do mnie dobierał i było to bardzo nie na miejscu. Ale z drugiej strony, pewnie chciał jak najszybciej ze mną skończyć, może nawet planował wszystko skończyć przed weselem, coby mógł zakręcić się wkoło jakiejś ślicznej druhny. Och Styles, jak ja cię dobrze znam.
- Wszystko okej? -szept Gemmy, sprawił że podskoczyłam w miejscu, brutalnie wyrwana z zamyśleń.
- Tak, jasne. Zamyśliłam się, to wszystko.
- Pytałam czy chcesz kiełbasę czy karczek?
- Wszystko okej? -szept Gemmy, sprawił że podskoczyłam w miejscu, brutalnie wyrwana z zamyśleń.
- Tak, jasne. Zamyśliłam się, to wszystko.
- Pytałam czy chcesz kiełbasę czy karczek?
- Co? - zmarszczyłam brwi.
- Co chcesz zjeść. - wyjaśniła, przewracając oczami. Zaśmiałam się i uderzyłam dłonią w czoło. Muszę przestać myśleć o głupotach.
- Co chcesz zjeść. - wyjaśniła, przewracając oczami. Zaśmiałam się i uderzyłam dłonią w czoło. Muszę przestać myśleć o głupotach.
- Nie jestem głodna.
- Jak to nie jesteś głodna. Nic nie jadłaś.. - do naszej rozmowy dołączył Harry, który jak na złość siedział naprzeciwko mnie i podsłuchiwał. Nie twój interes, leszczu.
- Jestem zmęczona, pójdę się położyć. - zignorowałam pytające spojrzenia i dumnym krokiem ruszyłam w stronę swojej sypialni, po drodze mówiąc głośne "Dobranoc".
Dzięki opuszczonym roletą w pokoju panował mrok. Podeszłam do łóżka, uważając coby nie zawadzić o nic, jak to miałam w zwyczaju robić. Rzuciłam się na łóżko,twarzą do poduszek i mruknęłam zadowolona. Zdecydowanie brakowało mi energii i jakichkolwiek chęci do życia. Ostatkiem sił przeczołgałam się na łokciach w stronę szafki nocnej, na której leżał mój telefon. Odblokowałam go i od razu zauważyłam 3 nieodebrane połączenia od Charliego. Wybrałam jego numer i przyłożyłam telefon do ucha. Odebrał po trzech sygnałach.
-Och, sama Lia Carter do mnie dzwoni. Cóż za zaszczyt.
- Witam cię bracie.
- Dlaczego nie odebrałaś? - Po standardowym przywitaniu, przyszedł czas na przesłuchanie. Standard.
- Zostawiłam telefon w pokoju, a jedliśmy kolacje.
- Zjadłaś coś, prawda? - w jego głosie słychać było wahanie. - Wiesz, że to twoja ostatnia szansa inaczej zaczniesz leczenie?
- Oczywiście. Nie jestem głupia.
- Wiem, że nie jesteś, ale mimo to się martwię, bo...
- Możemy zmienić temat? - przerwałam, miałam serdecznie dość jego pouczeń. Jestem dorosła i wiem co robię. - Gemma dziś pytała, kiedy zamierzasz przyjechać. Zabierzesz Jade, prawda? - Jade to jego dziewczyna, a zarazem moja najlepsza przyjaciółka. Przed moim odlotem mocno się pokłócili, o mnie z resztą a konkretnie o wysłanie mnie na terapie.
- Postaram się jak najwcześniej. Może nawet początkiem tygodnia. I tak, Jade też będzie. Pogodziliśmy się.
- To wspaniale!
Usłyszałam delikatne pukanie, a następnie dźwięk otwieranych drzwi.Odwróciłam głowę w stronę tamtą stronę i zobaczyłam głowę Harrego wciśniętą pomiędzy futrynę a drewnianą powłokę. Kiedy zobaczył, ze rozmawiam przez telefon, wślizgnął się do środka zamykając drzwi za sobą i położył się tuż obok mnie w takiej samej pozycji jak ja. Dotykaliśmy się ramieniem i bardzo, ale to bardzo mi się to nie podobało.
- Z kim rozmawiasz? - zapytał dość głośno. Co z nim jest nie tak?
- Czy to Harry? - mój brat od razu się ożywił. Uwielbiali się i mój brat zawsze uważał że to wspaniały materiał na mojego chłopaka. Och Charlie, gdybyś tylko wiedział. - Powiedz mu cześć ode mnie. Nie będę wam przeszkadzał, do usłyszenia.
- Do usłyszenia. Kocham cię. - cmoknęłam do głośnika i zakończyłam połączenie, przewracając się na plecy dzięki czemu zwiększyłam dystans między nami. Nie trwało to jednak długo, gdyż wielka głowa Stylesa pojawiła się tuż nade mną. Wyglądał na rozzłoszczonego. Okej?
- Z kim rozmawiałaś?
- Nie twój interes. - wywróciłam oczami, próbując go od siebie odsunąć.
- Powiedz mi z kim rozmawiałaś.
- Z Charliem, dlaczego cię to obchodzi? - warknęłam, a jego napięta wcześniej szczęka, rozluźniła się. - Możesz się odsunąć? - podniosłam brwi do góry uważnie skanując jego twarz. - A najlepiej wyjść?
- Jesteś zła? - Usiadł po turecku na łóżku niedaleko mnie. Spojrzałam na niego obojętnie i wzruszyłam ramionami. Podniosłam się do takiej samej pozycji jak on, więc siedziałam teraz na przeciwko niego. Nasze kolana się stykały.
- Nie. - skłamałam. - Dlaczego?
- Nie wiem. Zachowujesz się dziwnie od kiedy wyszliśmy z basenu. Zrobiłem coś nie tak?
Oprócz obmyślenia planu destrukcji mnie? To nic. - przeszło mi przez myśl, ale tylko uśmiechnęłam się sztucznie i zaprzeczyłam ruchem głowy.
- Wszystko jest jak najbardziej w porządku. Perfekcyjnie wręcz, jeśli mam być szczera. A czy teraz, kiedy już wiesz, że wszystko jest dobrze czy mógłbyś wyjść? Jestem zmęczona i o niczym innym nie marzę tak bardzo, jak o prysznicu.
- To świetnie, bo ja też właśnie miałam skorzystać, więc może by tak... - z uśmiechem na ustach, poruszał swoimi brwiami.
- Idź sobie.
- O co chodzi? Jesteś zła, bo wepchnąłem cię do basenu? Przepraszam, nie wiedziałem że to cię tak zdenerwuje, nie zrobiłbym tego gdybym.... - położył dłoń na moim kolanie i kciukiem delikatnie kręcił kółeczka.
- Naprawdę jest okej. Jestem zmęczona, to wszystko.
- Okej. - pokiwał głową i wstał kierując się w stronę drzwi. - W takim razie ja już pójdę. Dobranoc.
- Dobranoc, Harry. - wymamrotałam dopiero kiedy drzwi zamknęły się za nim, ukryłam twarz w dłoniach. Byłam zmęczona i dobita zdarzeniami z dzisiejszego dnia. Chciałam żeby to wszystko się już skończyło, to całe wesele i cały ten szum związany z Harrym. Mogłam wymigać się jakimś wstrętnym choróbskiem i zostać w Kalifornii, tam przynajmniej miałabym święty spokój.
- Do chrzanu z tym wszystkim. - warknęłam, rzucając jedną z poduszek w stronę drzwi, którymi wcześniej wyszedł główny powód wszystkich moich problemów od....zawsze. O tak! Harry Styles był dla mnie jednym wielkim kłopotem. Nieszczęściem i przekleństwem zesłanym na mnie zanim jeszcze się urodziłam. Musiałam być paskudną suką w poprzednim wcieleniu, skoro ktoś mnie ukarał jego osobą.
Wstałam z łóżka i leniwie poczłapałam do łazienki, po drodze podnosząc poduszkę i odrzucając ją na łóżko. Pościągałam ubrania i wrzuciłam je do wiklinowego koszyka obok umywalki. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą i weszłam pod strumień. Pisnęłam i odskoczyłam kawałek dalej, bo woda była stanowczo za gorąca. Wyregulowałam jej temperaturę i chcąc uniknąć wcześniejszej sytuacji, delikatnie wystawiłam stopę przed siebie. Czubek dużego palca zetknął się z wodą. Idealna. Uśmiechnęłam się, ucieszona swoim małym zwycięstwem i chwyciłam za różową butelkę z Hello Kitty. Swego czasu miałam małą obsesje na punkcie tego kociaka, zostało mi kilka rzeczy z tego okresu, jak na przykład kilka butelek truskawkowego żelu pod prysznic. Charlie, często naśmiewał się z mojej infantylności i dziwnych obsesji na punkcie kreskówek i gadżetów z nimi związanymi.
Odłożyłam płyn i sięgnęłam po szampon. Wcierałam go we włosy okrężnymi ruchami, delikatnie drapiąc skórę głowy, paznokciami. Zaciskając mocno powieki, włożyłam głowę pod strumień. Pomimo moich starań, trochę szamponu dostało się do mojego oko, więc szybko zakręciłam kurki i sięgnęłam po ręcznik. Wytarłam twarz, a później włosy i resztę ciała. Rozczesałam włosy, stojąc przed lustrem i związałam je w warkocz. Wyszczotkowałam zęby i wyszłam z łazienki.
Z komody wyciągnęłam moją piżamę ze Spidermanem, zasłoniłam zasłony i wygodnie położyłam się na łóżku, przykrywając się kołdrą. Wykończona dzisiejszym dniem, niemal od razu zasnęłam. Oby jutro było lepiej.
Dzięki opuszczonym roletą w pokoju panował mrok. Podeszłam do łóżka, uważając coby nie zawadzić o nic, jak to miałam w zwyczaju robić. Rzuciłam się na łóżko,twarzą do poduszek i mruknęłam zadowolona. Zdecydowanie brakowało mi energii i jakichkolwiek chęci do życia. Ostatkiem sił przeczołgałam się na łokciach w stronę szafki nocnej, na której leżał mój telefon. Odblokowałam go i od razu zauważyłam 3 nieodebrane połączenia od Charliego. Wybrałam jego numer i przyłożyłam telefon do ucha. Odebrał po trzech sygnałach.
-Och, sama Lia Carter do mnie dzwoni. Cóż za zaszczyt.
- Witam cię bracie.
- Dlaczego nie odebrałaś? - Po standardowym przywitaniu, przyszedł czas na przesłuchanie. Standard.
- Zostawiłam telefon w pokoju, a jedliśmy kolacje.
- Zjadłaś coś, prawda? - w jego głosie słychać było wahanie. - Wiesz, że to twoja ostatnia szansa inaczej zaczniesz leczenie?
- Oczywiście. Nie jestem głupia.
- Wiem, że nie jesteś, ale mimo to się martwię, bo...
- Możemy zmienić temat? - przerwałam, miałam serdecznie dość jego pouczeń. Jestem dorosła i wiem co robię. - Gemma dziś pytała, kiedy zamierzasz przyjechać. Zabierzesz Jade, prawda? - Jade to jego dziewczyna, a zarazem moja najlepsza przyjaciółka. Przed moim odlotem mocno się pokłócili, o mnie z resztą a konkretnie o wysłanie mnie na terapie.
- Postaram się jak najwcześniej. Może nawet początkiem tygodnia. I tak, Jade też będzie. Pogodziliśmy się.
- To wspaniale!
Usłyszałam delikatne pukanie, a następnie dźwięk otwieranych drzwi.Odwróciłam głowę w stronę tamtą stronę i zobaczyłam głowę Harrego wciśniętą pomiędzy futrynę a drewnianą powłokę. Kiedy zobaczył, ze rozmawiam przez telefon, wślizgnął się do środka zamykając drzwi za sobą i położył się tuż obok mnie w takiej samej pozycji jak ja. Dotykaliśmy się ramieniem i bardzo, ale to bardzo mi się to nie podobało.
- Z kim rozmawiasz? - zapytał dość głośno. Co z nim jest nie tak?
- Czy to Harry? - mój brat od razu się ożywił. Uwielbiali się i mój brat zawsze uważał że to wspaniały materiał na mojego chłopaka. Och Charlie, gdybyś tylko wiedział. - Powiedz mu cześć ode mnie. Nie będę wam przeszkadzał, do usłyszenia.
- Do usłyszenia. Kocham cię. - cmoknęłam do głośnika i zakończyłam połączenie, przewracając się na plecy dzięki czemu zwiększyłam dystans między nami. Nie trwało to jednak długo, gdyż wielka głowa Stylesa pojawiła się tuż nade mną. Wyglądał na rozzłoszczonego. Okej?
- Z kim rozmawiałaś?
- Nie twój interes. - wywróciłam oczami, próbując go od siebie odsunąć.
- Powiedz mi z kim rozmawiałaś.
- Z Charliem, dlaczego cię to obchodzi? - warknęłam, a jego napięta wcześniej szczęka, rozluźniła się. - Możesz się odsunąć? - podniosłam brwi do góry uważnie skanując jego twarz. - A najlepiej wyjść?
- Jesteś zła? - Usiadł po turecku na łóżku niedaleko mnie. Spojrzałam na niego obojętnie i wzruszyłam ramionami. Podniosłam się do takiej samej pozycji jak on, więc siedziałam teraz na przeciwko niego. Nasze kolana się stykały.
- Nie. - skłamałam. - Dlaczego?
- Nie wiem. Zachowujesz się dziwnie od kiedy wyszliśmy z basenu. Zrobiłem coś nie tak?
Oprócz obmyślenia planu destrukcji mnie? To nic. - przeszło mi przez myśl, ale tylko uśmiechnęłam się sztucznie i zaprzeczyłam ruchem głowy.
- Wszystko jest jak najbardziej w porządku. Perfekcyjnie wręcz, jeśli mam być szczera. A czy teraz, kiedy już wiesz, że wszystko jest dobrze czy mógłbyś wyjść? Jestem zmęczona i o niczym innym nie marzę tak bardzo, jak o prysznicu.
- To świetnie, bo ja też właśnie miałam skorzystać, więc może by tak... - z uśmiechem na ustach, poruszał swoimi brwiami.
- Idź sobie.
- O co chodzi? Jesteś zła, bo wepchnąłem cię do basenu? Przepraszam, nie wiedziałem że to cię tak zdenerwuje, nie zrobiłbym tego gdybym.... - położył dłoń na moim kolanie i kciukiem delikatnie kręcił kółeczka.
- Naprawdę jest okej. Jestem zmęczona, to wszystko.
- Okej. - pokiwał głową i wstał kierując się w stronę drzwi. - W takim razie ja już pójdę. Dobranoc.
- Dobranoc, Harry. - wymamrotałam dopiero kiedy drzwi zamknęły się za nim, ukryłam twarz w dłoniach. Byłam zmęczona i dobita zdarzeniami z dzisiejszego dnia. Chciałam żeby to wszystko się już skończyło, to całe wesele i cały ten szum związany z Harrym. Mogłam wymigać się jakimś wstrętnym choróbskiem i zostać w Kalifornii, tam przynajmniej miałabym święty spokój.
- Do chrzanu z tym wszystkim. - warknęłam, rzucając jedną z poduszek w stronę drzwi, którymi wcześniej wyszedł główny powód wszystkich moich problemów od....zawsze. O tak! Harry Styles był dla mnie jednym wielkim kłopotem. Nieszczęściem i przekleństwem zesłanym na mnie zanim jeszcze się urodziłam. Musiałam być paskudną suką w poprzednim wcieleniu, skoro ktoś mnie ukarał jego osobą.
Wstałam z łóżka i leniwie poczłapałam do łazienki, po drodze podnosząc poduszkę i odrzucając ją na łóżko. Pościągałam ubrania i wrzuciłam je do wiklinowego koszyka obok umywalki. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą i weszłam pod strumień. Pisnęłam i odskoczyłam kawałek dalej, bo woda była stanowczo za gorąca. Wyregulowałam jej temperaturę i chcąc uniknąć wcześniejszej sytuacji, delikatnie wystawiłam stopę przed siebie. Czubek dużego palca zetknął się z wodą. Idealna. Uśmiechnęłam się, ucieszona swoim małym zwycięstwem i chwyciłam za różową butelkę z Hello Kitty. Swego czasu miałam małą obsesje na punkcie tego kociaka, zostało mi kilka rzeczy z tego okresu, jak na przykład kilka butelek truskawkowego żelu pod prysznic. Charlie, często naśmiewał się z mojej infantylności i dziwnych obsesji na punkcie kreskówek i gadżetów z nimi związanymi.
Odłożyłam płyn i sięgnęłam po szampon. Wcierałam go we włosy okrężnymi ruchami, delikatnie drapiąc skórę głowy, paznokciami. Zaciskając mocno powieki, włożyłam głowę pod strumień. Pomimo moich starań, trochę szamponu dostało się do mojego oko, więc szybko zakręciłam kurki i sięgnęłam po ręcznik. Wytarłam twarz, a później włosy i resztę ciała. Rozczesałam włosy, stojąc przed lustrem i związałam je w warkocz. Wyszczotkowałam zęby i wyszłam z łazienki.
Z komody wyciągnęłam moją piżamę ze Spidermanem, zasłoniłam zasłony i wygodnie położyłam się na łóżku, przykrywając się kołdrą. Wykończona dzisiejszym dniem, niemal od razu zasnęłam. Oby jutro było lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz